Bożenka

Bożenka

Bożenkę poznałem na wspólnych kręglach ze znajomymi, mniej więcej rok po rozstaniu z narzeczoną nr 1.

Było to o tyle nietypowe, że jeśli chodzi o nawiązywanie kontaktów z kobietami, raczej preferowałem portale internetowe, gdyż wbrew pozorom wcale nie jestem zbyt pewny siebie. Tym razem jednak nie chodziło o poznanie kogoś, lecz miło spędzony w niezbyt dużym gronie. Żeby nie trąciło „balem samców”, jeden kolega zaprosił kuzynkę, ja byłem z siostrą a inny kolega zaprosił koleżankę, której nigdy wcześniej nie widziałem. Była to właśnie Bożenka.

Ujęła mnie swoim sportowym zacięciem, oraz przede wszystkim tym, że jako jedyna z towarzystwa ambitnie nawiązała ze mną równorzędną rywalizację zarówno na kręglach jak i bilardzie. Nie poczyniłem wówczas żadnych kroków celem choćby zdobycia jej numeru telefonu, bo nie byłem pewien co łączyło ją z moim serdecznym kolegą. Jak się później okazało, ona też myślała że moja siostra to partnerka, więc w żaden sposób nie okazywała mi nadmiernego zainteresowania.

Gdy w nastepnych dniach próbowałem wysondować czy kolega ma wobec niej jakieś bardziej konkretne zamiary, niby twierdził że nie, że to dobra znajoma brata i że oni też się od dawna znają, ale numeru telefonu do niej jakoś mi dać nie chciał… skubany.

Kiedy po jakimś czasie wreszcie udało mi się ten numer zdobyć, sprawy nabrały większego tempa i zaczęliśmy się spotykać. Pamiętam jedno zdarzenie z samego początku znajomości, które z perspektywy czasu, dało mi dużo później do myślenia. Otóż w trakcie jednej z pierwszych randek w klubie bilardowym, Bożenka nagłe wściekła się o coś na mnie, strzeliła focha i wyszła z lokalu… Czułem się mocno zaskoczony całą sytuacją, ale zostałem na miejscu. Nie wiem czy to męska duma czy zaskoczenie mnie wówczas zatrzymało. W każdym razie po kilkunastu minutach wróciła, już w nieco mniej bojowym nastroju, bardzo zdziwiona że za nią nie pobiegłem…

Kilka miesięcy później zaczęliśmy powoli myśleć o ślubie, nie mieszkając ze sobą (believe or not… żeby nie drażnić teściowej…).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *